czwartek, 24 marca 2016

Rozdział 48 - 'Shots'



- Dobra, wracamy do pracy!- krzyknęła wchodząc pewnym, szybkim krokiem do sali i zatrzaskując za sobą drzwi.- Widzę, że was przybyło. Świetnie. Nie będę powtarzać tego co mówiłam na poprzednich zajęciach. A dzisiaj przejdziemy do praktyki. Wiem, że macie Obronę Przed Czarną Magią, ale jako aurorzy musicie być pewni swoich umiejętności, swoich decyzji i tego, że postępujecie słusznie. Nie możecie się zawahać gdy chodzi o wasze życie, lub życie waszych towarzyszy... Wstajemy!- krzyknęła i machnęła różdżką, a wszystkie ławki zsunęły się na boki sali.- A teraz... będziecie walczyć. Zasady są takie: żadnych zakazanych zaklęć, żadnych trwałych uszczerbków na zdrowiu, bronicie się i atakujecie. Kto straci różdżkę przegrywa...

***

- Co przeskrobałeś, że trafiłeś na szlaban ze mną?- spytał mężczyzna po czterdziestce, kiedy blondyn do niego podszedł i popatrzył znudzonym wzrokiem.
- Byłem sobą...- warknął uczeń.- Więc co będziemy robić?
- Zrobimy obchód po okolicach szkoły. 
Ruszyli w stronę błoni w ciszy. Żaden nie miał zamiaru jej przerywać i zakłócać. Draco zatopił się we własnych myślach, schował dłonie do kieszeni i snuł się za aurorem z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Nagle w okolicach bijącej wierzby zauważyli postać w kapturze, która schyliła się i po chwili odeszła i zniknęła w mroku. Podbiegli w tamtym kierunku, podobnie jak inny auror, z którym była Pansy.
- Widzieliście tego człowieka?- spytał kiedy spotkali się w miejscu, w którym jeszcze przed chwilą stał nieproszony gość. Na trawie leżał dziwny przedmiot.
- Alec, idź po Aurorę. Ona się na tym zna lepiej niż my...- powiedział mężczyzna i kazał uczniom się odsunąć. Draco wzniósł niezadowolone spojrzenie do nieba. Nie chciał jej widzieć. Skrzyżował ręce na piersi i popatrzył na Pansy, która wpatrywała się w niego z dziwnym błyskiem w oku. W końcu zauważył blondwłosą dziewczynę idącą w ich kierunku. Nie mógł oderwać od niej wzroku, gdy pewnym krokiem szła w ich stronę, ubrana w obcisłe, dresowe spodnie, ciężkie buty i obcisłą bluzę. Włosy związała niechlujnie w koka, a jej wzrok był jeszcze nieco zaspany i nieobecny. Minęła go bez słowa i spojrzała na przedmiot.
- Serio? Zrywasz mnie z łóżka, bo ktoś przyniósł tu zaklęty przedmiot? Co ty jesteś uczniem, że nie wiesz co z nim zrobić?- warknęła podnosząc się i prostując. Była lekko zirytowana i nie próbowała tego ukryć.- Zabierzcie to do szkoły i dajcie mi spać...- powiedziała i ruszyła w stronę szkoły. Kiedy minęła blondyna warknęła sama do siebie:- Kogo ja oszukuję... Jakie spanie...

***

Stał na środku ulicy i wpatrywał się w wystawę sklepową. Kompletnie nie odnajdywał się w świecie mugoli, który nadal był dla niego jedną wielką zagadką. Westchnął głośno i już chciał wejść do jubilera przed którym stał, ale powstrzymał go Zabini.
- Masz cały skarbiec pełny biżuterii, a chcesz kupić nową?- zapytał czarnoskóry czarownik. 
- Nie ma w nim obrączek.
- Tak szybko skarbeńki?
- Nie... Ale chcę jej zrobić niespodziankę i przygotować coś... Specjalnego.- powiedział cicho patrząc na przyjaciela.
- Malfoy, na Merlina, ja cię nie poznaję.- zaśmiał się Blaise. Nagle usłyszeli głośne wystrzały i kilka sekund później Zabini zauważył, że jego przyjaciel leży na wpół przytomny w kałuży krwi. A strzały dalej ich otaczały z każdej strony. Skulił się i odciągnął przyjaciela do zaułka, próbując zatamować krew wypływającą strumieniami z jego ramienia. 
- Malfoy, nie zasypiaj...- powiedział. Wiedział, że teleportacja może tylko pogorszyć jego stan. Wyciągnął różdżkę i powierzchownie zaleczył ranę.- To tymczasowe...- szepnął i przeniósł ich do Munga.

***

Zamachy w mieście!
W ostatnich dniach Londynem wstrząsnęły zamachy, w których ucierpiało wiele ludzi. Spowodowane są przez mugoli, jednak wśród ofiar i poszkodowanych znajdują się także czarownicy. Rząd Wielkiej Brytanii jest poruszony skalą zamachów i już planuje wzmożoną ochronę na ulicach, włącznie z zaangażowaniem czarowników do dyskretnego obserwowania miasta i interwencji, gdy takowa będzie potrzebna.
Biuro Aurorów prowadzi zwiększony nabór do swoich oddziałów, żeby móc wysłać więcej osób do ochrony ulic.
Łączymy się w bólu z rodzinami i przyjaciółmi ofiar.

Siedziała i konsumowała obiad, czytając Proroka Codziennego. Miała wyrzuty sumienia, że wszystko co działo się w Londynie ją omijało. Siedziała w Hogwarcie i nie przejmowała się niczym poza zajęciami z 7 rokiem.
- Oh, nie miałam okazji ci pogratulować, kochanie!- powiedziała Gabrielle siadając obok niej i wyrywając ją z krainy wspomnień i przemyśleń.
- Gdzie byłaś przez ostatnie dni?- spytała blondynka spoglądając na nią.
- Ah, potrzebowali mnie w Mungu. Wiesz, że dzięki umiejętnością twojej babki znam kilka skutecznych trików leczniczych, a te zamachy... Niby nie są spowodowane przez czarowników, ale wielu ucierpiało.
- Mam nadzieję, że trochę się uspokoiło w Londynie.
- Tak, tak... Jest już lepiej. Nadal zdarzają się jakieś strzelaniny, ale liczba ofiar się nie zwiększyła.- zmieszała się nagle. Aurora zmarszczyła brwi, widząc że matka coś ukrywa.- Gratuluję, cieszę się że Draco w końcu się oświadczył! 
- Tak, ja też...- uśmiechnęła się szeroko. Kobieta obejrzała dokładnie pierścionek.
- To kiedy planujecie ślub?
- Lato, jak będzie ciepło.
Rozmawiały jeszcze chwilę, a Gabrielle podsuwała jej kolejne pomysły na sukienki, ozdoby, zaproszenia, jedzenie, a ona zaczęła się bać całego procesu przygotowania tego wydarzenia. Już wiedziała, że matka nie odpuści jej i nie pozwoli zorganizować prostego i skromnego ślubu. W dodatku świetnie dogadywała się z Narcyzą, co przemawiało na niekorzyść jej skromnej wizji. Westchnęła głośno i udawała, że nadal jej słucha, podczas gdy jej myśli były daleko.

***

Siedział przy stole Ślizgonów i od kilku minut dłubał w swoim śniadaniu, niechętnie je konsumując. Podniósł wzrok na blondynkę, która właśnie weszła do Wielkiej Sali. Szare włosy, czarne ubranie i nieco zmęczony wzrok. Jednak i tak olśniewała wyglądem i skupiła na sobie spojrzenie każdego chłopaka w pomieszczeniu. Patrzył na nią, tęskniąc za nią tak bardzo...
- Stary, przysięgam, gdyby nie była taka niedostępna to bym się nią zaopiekował...- powiedział Blaise podążając wzrokiem za dziewczyną.- Jest cholernie seksowna. A to, że była Śmierciożercą, a teraz jest aurorem... Kręci mnie jeszcze bardziej... Taka ostra i silna. Oh, wyobrażam sobie jaka jest w łóżku.
Malfoy spiorunował go wzrokiem. Nie lubił jak ktoś wypowiadał się o niej jak o przedmiocie.
- Myślę, Diable, że nie masz u niej szans... Zjadłaby cię na śniadanie.
- Ah, no tak, miałeś z nią styczność. Jak ją wtedy zobaczyłem na dworcu... Widziałem ją w czerni, lateksie i pejcz...
- Jesteś skończonym debilem, Zabini. 
Czarnoskóry wybuchnął niepohamowanym śmiechem.
- Wydaje się zmartwiona, może ją pocieszyć?
- Jako twój przyjaciel powiem ci to raz: Ta dziewczyna, pokroi cię na kawałki, zje, przeżuje a potem wypluje i podepcze. To ten typ, u którego 99,9% facetów nie ma najmniejszych szans.

***

Był przyjemny, jesienny wieczór. Większość uczniów siedziała w dormitoriach, przy rozpalonych kominkach, prowadząc beztroskie rozmowy lub grając w różne magiczne gry. Blondynka szła wolnym krokiem po korytarzu i delektowała się ciszą i spokojem. Splotła dłonie na dole pleców i uniosła głowę do góry. I tak sen przestał istnieć w jej słowniku, więc równie dobrze mogła codziennie robić obchody. Nagle poczuła że pada na ziemię nieruchomo, czując ból w okolicy mostka. Ktoś odwrócił ją do góry i jej oczy spotkały się z brązowymi oczami Pansy, która nachyliła się nad nią z tryumfalną miną.
- Co jest w tobie takiego, że nawet jak jest ze mną, to myśli o tobie?- warknęła dziewczyna patrząc na nią z odrazą.- Czemu nie może się od ciebie uwolnić? W czym jesteś ode mnie lepsza?
Aurora nie do końca rozumiała co właśnie się dzieje, ale pewnie ktoś jej o nich powiedział. Ta mała zazdrosna zdzira chciała ją skrzywdzić, bo nie jest nią. Nie mogła się ruszyć, co było bardzo frustrujące.
- Może jak zmienię ci tą śliczniutką buźkę to w końcu oprzytomnieje i zobaczy, że jestem... Cały czas, niezmiennie od tylu lat.
Była skazana na jej łaskę i niełaskę. Jednak po chwili uniesiona różdżka uczennicy poleciała kilka metrów dalej. Dziewczyna odwróciła się zdziwiona i poczuła, że leci w kierunku różdżki. Aurora powoli odpływała i ostatkiem sił zobaczyła blond włosy chłopaka, który bierze ją w ramiona i niesie do jej sypialni. Nic nie mówił... Nie patrzył na jej twarz. Jej oczy też powoli się zamykały. 

***

Po cichu weszła do posiadłości i ruszyła na piętro. Zobaczyła, że zwierzęta śpią smacznie, wtulone w siebie nawzajem. Weszła do sypialni i oparła się o framugę. Lubiła Hogwart, ale wolała być tutaj, gdzie było jej miejsce. 

Przy Draco. 

Spał mocno, przykryty po samą szyję.  W domu panował dziwny chłód, dlatego sama chciała ukryć się pod ciepłym przykryciem. Uśmiechnęła się pod nosem. To było dla niej tak szalone, że nie mogła uwierzyć, że ją spotkało. Ta normalność, której się nie spodziewała. Wiedziała, że nawet jeśli Voldemort przeżyje, i nie zabije ich obojga, to będą razem. Bo tego chcieli Śmierciożercy. Przymknęła oczy ciesząc się, że to jedno byłoby bez zmian. Wstawiła swoje walizki do garderoby, planując je rozpakować rano. Dzisiaj marzyła jedynie o śnie. W łazience umyła się pospiesznie i wróciła do sypialni, układając się obok blondyna i mocno się do niego przytulając. Syknął nagle i obudzony obrócił się w jej kierunku. Odskoczyła zaskoczona i zapaliła lampkę. Patrzyła na jego pełną bólu twarz.
- Draco...
Złapał się za ramię i zmrużył oczy, odchylając głowę do tyłu.
- Nic takiego...- wychrypiał.
- Jakie nic...- odkryła kołdrę i spojrzała na sporą ranę na jego ramieniu.- Co.Się.Stało?!- warknęła.
- To dość idiotyczne...
- Mów!
- Oberwałem kulkę. Chyba tak nazywają to mugole. Wtedy w trakcie zamachów... Byłem na ulicy razem z Zabinim kiedy to się zaczęło, nawet nie miałem czasu na wyciągnięcie różdżki czy ucieczkę. I puf! Nagle czuję ból, leżę na chodniku, krwawię jak cholera, a Zabini odciąga mnie na bok. W Mungu mnie opatrzyli, ale to cholerstwo nadal boli jak skurw...
- Czemu ja nic nie wiem?! Cholera jasna, Malfoy! Teraz jestem twoją narzeczoną, więc chyba powinnam wiedzieć takie rzeczy!
- Martwiłabyś się.
- No raczej! Byłabym przy tobie, a nie w Hogwarcie! Dlatego moja matka tak dziwnie się zachowywała! Opatrywała cie! Jesteś taki nieznośny! 
- A... Nie wkurzaj się. Proszę...- powiedział obejmując ją i wtulając się w jej ciało.- Chciałem żebyś była daleko od tego wszystkiego. Pocieszy cię fakt, że do pracy wróciłem wczoraj?
- Nie, bo nadal cie boli! 
- Kochanie...
- Nie słodź mi tu! Jestem zła! Jak mogliście mnie nie poinformować?!- powiedziała spokojniejszym głosem, przytulając go do siebie.- Jesteś czasami taki nieznośny... 
- Przepraszam.- ziewnął głośno.- Ale i tak mnie kochasz.
- Masz szczęście.





Następny rozdział: 31.03.2016, godzina: 18:00
Rozdział 49 - 'We Were Meant To Be Together'

2 komentarze:

  1. Świetny rozdział, zresztą tak jak i zawsze!
    Ogromnie gratuluję Ci stworzenia wszystkich postaci, ale zwłaszcza postaci Aurory – osobiście przywiązuję dużą wagę do tego, jakie bohater opowiadania ma cechy i jak są one w powieści ukazywane. Ty, droga Autorko, naprawdę nie masz z powyższymi stwierdzeniami problemów, ba, Aurora jest tak świetnie ukazana w Twoim opowiadaniu, że z pewnością mogę powiedzieć, iż jest jedną z moich ulubionych postaci jeśli chodzi o ff, które do tej pory czytałam.
    Twoje rozdziały są przepełnione dokładnością i starannością, tak jak w interpunkcji czy ortografii, jak i podczas rozmieszczania tekstu na stronie. Mogę się jedynie przyczepić co do dialogów – sprawdź sobie w internecie ich poprawny zapis, bo zdarza Ci się je źle pisać. Ale to tylko taka sugestia. :)
    Życzę Ci, abyś polepszała swoje umiejętności pisarskie (które już z pewnością masz) i żebyś nigdy nie straciła weny.
    A małą ilością komentarzy się nie przejmuj, są blogi i opowiadania,które mają miliony wyświetleń, ale sama fabuła ich opowiadań to jedno wielkie dno. Ty za to pokazujesz naprawdę kawał dobrej sztuki pisarskiej – w poprawności literackiej jak i rozwoju fabuły.
    Wesołych Świąt i wszystkiego dobrego! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za przemiły i bardzo motywujący komentarz :) Staram się dopracowywać każdy rozdział jak tylko mogę i dodawać tekst sprawdzony i estetyczny. Przyznam, że z Aurory jako postaci jestem bardzo dumna, chociaż nad moją drugą bohaterką, Evelyn, też staram się pracować i opisywać ją w jak najdokładniejszy sposób :)
      Dziękuję za życzenia i również życzę Wesołych Świąt i wszystkiego co najlepsze ;)

      Usuń