poniedziałek, 25 stycznia 2016

Rozdział 34 - 'Day Three'

Sleep.
Those little slices of death. 
How I loathe them.
- Edgar Allan Poe

Już nawet nie miała siły wstać i wrócić do budynku. Mokre ubranie oblepiało jej ciało, chłodząc je jeszcze bardziej, chociaż myślała, że to niemożliwe. Ułożyła się na liściach i zwinęła w kłębek, podsuwając kolana niemal do brody. Miała już dość, wszystko ją bolało, a przed oczami cały czas miała dziwne cienie, które przemykały po wielkim ogrodzie.  Zamykała oczy, ale nie żeby spać, ale żeby nie widzieć tego wszystkiego. Jednak już po chwili zorientowała się, że to nie koniec tortur. Za każdym razem przed jej oczami pojawiały się straszne obrazy, które nie chciały odejść.

***

- Gadaj!- krzyczała blondynka w przerwie tortur, w kierunku starszego mężczyzny. Jego głowa bezwładnie opadała na ramię, wzrok był nieobecny, a z ust, nosa i uszu sączyła się krew.
- Nie…- wychrypiał.- Od razu mnie zabijcie. Nic wam nie powiem.
Dziewczyna ze wściekłością w oczach odepchnęła jego krzesło, które z hukiem przewróciło się na podłogę. Odeszła pod ścianę i oparła się o nią, patrząc jak inny Śmierciożerca rzuca na mężczyznę coraz to nowe, bardziej wymyślne zaklęcia i torturuje go bez mrugnięcia okiem. Ona też nie mrugnęła okiem. Słyszała jak ofiara krzyczy, jej ciało wykrzywia się z bólu, niemal słyszała przyspieszone bicie serca. Wiedziała, że traci zmysły, że jeszcze chwila, a oszaleje, albo kompletnie się wyłączy na wieki, że będzie jak warzywo, błagające w ciszy o śmierć. Nie mogła mu pomóc. W chwili, gdy odwrócił się od Śmierciożerców, wydał na siebie wyrok śmierci. Niewzruszona stała i patrzyła na tę scenę, a jej oczy były zimne. 
- A teraz?- spytała nie ruszając się z miejsca.
- Nie zmienię zdania…
- Rób co chcesz…- powiedziała do mężczyzny, który go torturował.- Podaj mu Veritaserum, wykończ. 
Wyszła i ruszyła długim korytarzem wydrążonym w ziemi, zakończonym schodami, które prowadziły do piwnicy w posiadłości Malfoy’ów. Jedyne co ją dziwiło to fakt, że nadal nie czuła się źle, że poleciła go zabić.

***

Zupełnie tego nie pamiętała. Nie pamiętała tych uczuć, nie pamiętała tej sytuacji. Była świadkiem tortur, ale nigdy nie kazała nikogo wykończyć. Nie wiedziała czy ta wizja to wspomnienie, czy jedynie wymysł jej oprawców. Niemniej jednak, czuła się paskudnie, że jest prawdopodobne że przekroczyła granicę, której obiecała nigdy nie przekraczać.

Potwór…

Usłyszała znowu. Zakryła uszy, ale nie wydała z siebie dźwięki. Nawet najcichszy jęk nie wydostał się spomiędzy jej warg. Ciemne postaci stały dookoła niej. A ona wpadła w stan katatonii i już nie reagowała na dźwięki, wizje, ludzi. Wpatrywała się w ziemię i kompletnie nic nie czuła.

***

-… zabiłaś go za szybko moja droga…- powiedział Voldemort nachylając się nad blondynką.
- Nic by nie powiedział. Był na skraju.- odparła, a jej głos delikatnie zadrżał.
- Nie interesuje mnie to. Zawiodłaś. Nie ma informacji. Nie ma świadka…
- Panie… Nie było sensu go trzymać, ten człowiek…
- MILCZ!
Po jej ciele przeszedł dreszcz strachu, ale nie dała tego po sobie poznać.
- Musisz zapłacić za to, że nie wykonałaś mojego polecenia.
- Panie…- powiedziała cicho, schylając głowę. Poczuła różdżkę między kręgami.
- Crucio…- wysyczał głos tuż koło jej ucha, a ona przez dłuższą chwilę stała niewzruszona, jednak w końcu jej ciało poddało się i opadła na ziemię z jękiem bólu.
- Ferventis…- dodał drugi, a jej ciałem wstrząsnęła silna fala bólu. Z oczu pociekły łzy, z ust wydobył się niekontrolowany wrzask. Wpatrywała się w stalowoszare oczy jednego ze swoich oprawców, który najwyraźniej zapomniał o tym co ich łączy.

***

Stukot jej obcasów niósł się echem po całym korytarzu. Szła szybkim, pewnym krokiem, chcąc szybko znaleźć się w swojej sypialni. Skręciła w boczny korytarz i stanęła jak wryta. Serce jej pękło na miliony kawałeczków, a z oczu mimowolnie poleciały łzy.  Wszystko się teraz załamało, a jej świat runął jak domek z kart. Blondyn oderwał się na chwilę od czarnowłosej i oboje spojrzeli na nią. Uśmiechnęli się drwiąco w jej kierunku i powrócili do wcześniejszego zajęcia: wyjątkowo namiętnego pocałunku. Odwróciła się napięcie i oparła się o ścianę czując, że brakuje jej powietrza. Jak on mógł jej to zrobić…

***

- Skończyłem sprawdzanie Dublina…- powiedział Harry pojawiając się przed jednym z aurorów, który akurat zmierzał aby sprawdzić Preston i okolice.- Pomyślałem, że pomogę. Szybciej pójdzie…- dodał szybko i razem teleportowali się na przedmieścia miejscowości.
- Jak myślisz, co się wydarzyło?- spytał nagle, gdy przemierzali ulice miasta i co chwila rzucali zaklęcia, które mogły pomóc w namierzeniu dziewczyny.
- Nie wiem. Obserwowali jakiegoś gościa w restauracji. Wyszła do łazienki i już z niej nie wróciła… Znaleziono jej różdżkę, co wskazuje na to, że ktoś chciał odciąć ją od magii i świata. 
Mężczyzna skończył rozmowę, chociaż nie zdawał sobie sprawy z tego, że ta krótka wymiana zdań wywołała w Harrym napływ obaw i smutku. Przez ostatnie parę lat Aurora stała się dla niego jak siostra. Uzupełniła lukę w jego rodzinie, spędzała z nimi co najmniej jeden dzień świąt, często spotykali się żeby porozmawiać i spróbować rozwiązać swoje problemy. Wiedział już, że chce by była matką chrzestną jego dziecka, żeby do końca ich dni, byli wsparciem dla siebie, a teraz bał się, ze nie będzie miał okazji spojrzeć na jej szczery uśmiech i usłyszeć jak mówi:

“No co tym razem, Potter?”

***

Szli ramię w ramię, nie wydając z siebie żadnych dźwięków. Zero rozmowy, zero westchnień, cichy równomierny oddech i to niewzruszone, palące spojrzenie. Wkroczyli do niewielkiej sali, w której na środku, na podłodze, siedział młody chłopak. Stojąc obok siebie, wyglądali bardziej jak mroczne, niebezpieczne rodzeństwo, aniżeli para. Ten sam odcień włosów, te same zimne oczy. Nachyliła się nad nim i w ogóle nie mrugając przejechała językiem po jego twarzy.
- Czuję strach…- wysyczała niczym wąż i odsunęła się od niego, czując jak jego ciałem wstrząsają spazmy bólu. Uśmiechnęła się obłąkańczo, patrząc jak Draco torturuje ich ofiarę.- Masz nam coś do powiedzenia?
- Nie…- odpowiedział, krzycząc z bólu. Uderzyła go. Najpierw w twarz. Potem w brzuch.
- A teraz?
Pokręcił głową. Tortury się nie kończyły, a ona nie przestawała go bić. 
- Może jednak?
- Są w Norwegii. Ukrywają się w Norwegii…- powiedział, wydając tym samym swoich rodziców. Dziewczyna puściła jego ciało, które opadło bezwładnie na podłogę. Przekrzywiła głowę i wpatrywała się w niego przez chwilę.
- Spójrz…- zwróciła się do Malfoy’a.- Cóż za śmieć, wydaje własnych rodziców. Jak nisko trzeba upaść, żeby skazać ich na śmierć.
- Bardzo nisko…- odparł cicho blondyn stając za nią i patrząc na niego z tą sama odrazą co ona.
- Taki śmieć, nie zasługuje by żyć…
- Zdecydowanie.
- Proszę…- wyszeptał chłopak, spoglądając na nich z błaganiem. 
- Avada Kedavra!- krzyknęła dziewczyna, a ostatnią rzeczą jaką zobaczył niewiele od nich starszy człowiek, były ich zimne, niewzruszone oczy.

***

Nie zabiła nikogo.
Nie zabiła nikogo.
Nie zabiła nikogo.

Powtarzała to w kółko w głowie, mimo iż jej ciało się nie ruszało. Leżała ze wzrokiem utkwionym w budynek przed sobą, chociaż ona myślała, że wpatruje się w nieco zamazaną postać.

Zabiłaś…

Zrobiłaś to wiele razy.

Nie miała nawet siły zasłonić uszu, żeby wytłumić te dźwięki. Leżała tam i poddawała się tym wyszukanym torturą, wiedząc że jeśli jakimś cudem wyjdzie z tego cało, będzie musiała wymazać wspomnienia, żeby nie zwariować. Ale nie wierzyła w swoje ocalenie. Jej życie powoli wymykało się spomiędzy jej warg, oczu, ulatuje z jej skóry gdzieś w przestrzeń.

Potwór…

Jestem potworem…

***

Stała i wpatrywała się w skuloną postać. Chłopak leżał na podłodze i jeszcze chwilę temu zwijał się z bólu. Warknęła niezadowolona, gdy uniósł się na łokciach. Była jak zwierze, które właśnie wyczuło krew swojej ofiary i czeka na ostateczny atak.
- Jakieś ostatnie życzenie?- warknęła w kierunku blondyna.
- Aurora, proszę…- jęknął.
- Avada Kedavra!- krzyknęła, a on padł na ziemię, z szeroko otwartymi oczami.

***

- Sprawdźmy jeszcze okolice Preston i ruszajmy dalej…- zarządził Harry, szykując się do wyczarowania Patronusa z wiadomością dla Zabiniego. Powoli jego nadzieje znikała, a zastępował ją strach i rozpacz. 
- Tam jest jakieś skupisko magii…- odparł auror i podbiegł do wysokiego muru, wyciągając po drodze różdżkę.
- Na Merlina…- szepnął Harry przekraczając ogromną bramę.

***

Czarnoskóry siedział przy swoim biurku i popijał Ognistą. Dla wszystkich ostatnie kilka dni było wyjątkowo trudne. Każdy z nich był mocno związany z Aurorą i nikt nie mógł sobie wyobrazić życia bez niej. Usłyszał jak drzwi się otwierają i zagląda przez nie Emily.
- Byłam zobaczyć co u Draco…- powiedziała zamykając drzwi.- Mogłam się domyślić, że nic nie jadł i na mnie nawrzeszczy, ale na sam koniec nawet podziękował za zrobienie obiadu i ogarnięcie mieszkania. I jego… Było z nim źle…- usiadła mu na kolanach i pogłaskała po głowie.
- I tak cieszy mnie fakt, że nie rozniósł pół Londynu. 
- Nie, ale mieszkanie… Dobrze, że przynajmniej karmił Shadow. Aurora by go żywcem obdarła ze skóry za olanie jej kota.- zaśmiała się cicho, a w odpowiedzi na jego minę dodała:- Znajdzie się, Blaise. Trzeba myśleć pozytywnie, bo co innego zostało?
- A jeśli nie? 
- Dla wszystkich to będzie cios. Ale nie możemy tak patrzeć na tą sytuację. 
- Zdążyliśmy się przyzwyczaić do tej złośnicy, co?
Dziewczyna serdecznie się zaśmiała.
- Trzeba ją po prostu zaakceptować. Każdy ma wady i zalety. 
Ich rozmowę przerwało pojawienie się Patronusa.
- To od Pottera…- wyszeptał Blaise. Oboje podnieśli się i wpatrywali w jelenia.

Znaleźliśmy ją, ale Blaise… Jest źle. Jest w bardzo złym stanie i zabieramy ją do Munga. Poinformuj wszystkich, odwołaj poszukiwania. Wysłałem już informację do Gregory’ego, ale nie wiem jak to przekazać Draconowi… Spotkamy się w szpitalu…





~*~
Bardzo dziękuję za tyle wyświetleń. Szkoda, że nie przekładają się one na liczbę komentarzy, ale kiedy zobaczyłam 12 tys. wyświetleń byłam mile zaskoczona.
Dziękuję mimo wszystko, za każdy pozostawiony tu ślad.



Następny rozdział: 28.01.2016, godzina: 18:00
Rozdział 35 - 'The Truth'


2 komentarze:

  1. Kyaaaaaaaa *-*
    Wreszcie. Ile można jej szukać Potter? :-:'
    Czy tylko ja jestem ciekawa ile osób zamorduje Dracon w odwecie? ^-^ :D
    No to co... Pozdrawiam baaaardzo cieplutko. Naprawdę cieplutko :* I ślę wenę oczywiście :D

    Su-chan ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że teraz nastąpi najważniejszy test dla nich: czy zmienili się czy jednak jeszcze nie :D
      Pozdrawiam :)

      Usuń