poniedziałek, 11 stycznia 2016

Rozdział 30 - ' Normality'



Znowu ukrył się za maską. Był zbyt wściekły żeby okazywać jakiekolwiek uczucia. Za bardzo ją kochał, żeby odejść, więc chciał, żeby mu wyjaśniła wszystko.
- Dowiedziałam się, że jestem w ciąży jak ją straciłam.- zaczęła cicho.- Miałam kilkanaście lat i byłam przerażona wizją bycia matką, nie mówiąc o urodzeniu dziecka w świecie Śmierciożerców. Albo by miało zniszczone życie, albo by zostało zabite. Ale nie musiałam się przejmować, bo wtedy było już martwe. Jakiś… miesiąc po twoim wyjeździe Voldemort się wściekł na mnie, bo nie wyciągnęłam podczas tortur informacji od jednego z czarowników. Zaczął mnie torturować. Nie trudno się domyślić, że dziecko nie miało szans. Zastanawiałam się tylko, czy bardziej jestem zrozpaczona czy się cieszę, że oszczędzono mu tak gównianego życia.- skrzywiła się i odwróciła tyłem do niego.- Znalazła mnie twoja matka. Kiedy mnie zobaczyła we krwi od razu zrozumiała co się stało. Na szczęście dla mnie była jedyną osobą, która to wiedziała. Pomogła mi się pozbierać. Błagałam ją, żeby nic ci nie mówiła.
Spojrzała na niego. Stał oparty o barierki, z głową spuszczoną w dół.
- Byłam młoda. Jakoś się pozbierałam do kupy i jako idealna aktorka, wiedziałam jak ukryć swoje uczucia. Potem byłeś na święta w domu i było lepiej. Zrozumiałam, że może dobrze się stało, że jeszcze będzie czas na rodzinę. Kilka dni po twoim wyjeździe Carrow znowu się o coś wściekł. On nigdy nie potrzebował powodu, żeby się na kimś wyżyć. Byliśmy sami, odebrał mi różdżkę. Byłam bezbronna. Pierwszy raz się bałam. On…- załamał jej się głos.- Nie mogłam uwierzyć, że po raz kolejny zaszłam w ciążę. Nazwij mnie mordercą, ale nie mogłam z tym żyć…
Nie patrzył na nią. Bez słowa ruszył w dół schodów. Zamknęła oczy, próbując powstrzymać napływające do oczu łzy. Nie wiedziała co ma ze sobą zrobić, więc postanowiła wrócić do domu.

***

- Aurora, dziecko, co tu się stało?!- krzyknęła kobieta wchodząc do jej pokoju i znajdując ją na podłodze pokrytej krwią. Nie mogła zlokalizować miejsca krwawienia, dopóki nie spojrzała na jej nogi.
- Ja nie wiem skąd ta krew…- załkała dziewczyna.
Kobieta objęła ją i przycisnęła do siebie, dając do zrozumienia, że będzie dla niej wsparciem.
- Chodź… Trzeba cię umyć.- dodała, prowadząc ją do łazienki.- Czemu mnie nie zawołałaś? Planowałaś tak leżeć całą noc?
- Bałam się…
- Już dobrze… Musisz odpocząć… Wszyscy wyszli...- szepnęła kładąc ją do łóżka. Dziewczyna czuła, że Narcyza właśnie w tym momencie stała się dla niej dużo bliższa i że może jej ufać. Brak matki spowodował, że dziewczyna kompletnie nie wiedziała co się właśnie wydarzyło. Kiedy wszyscy opuścili z pomieszczenie, a ona zaczęła krwawić, nie rozumiała co się dzieje.
- Czy wiesz, co się stało?- spytała pani Malfoy siadając na skraju łóżka i podając jej kubek z naparzonymi ziołami. Pokręciła przecząco głową.- Spóźnił ci się okres?
Dziewczyny oczy rozszerzyły się, a ona sama załkała jeszcze głośniej. Kobieta zrozumiała, że pomimo zniszczonego dzieciństwa, ktoś ją poinformował o wszystkim co związane z dziećmi i ciążą.
- Auroro…- powiedziała cicho przytulając ją do siebie i próbując chociaż w niewielkim stopniu, zastąpić jej teraz matkę. Narcyza patrzyła na młodą dziewczynę, która nie do końca wiedziała jak ma zareagować. Nie wiedziała, czy płacze z bólu, z rozpaczy czy z poczucia winy, że cieszy się z utraty dziecka.
- Oni je zabili…- powiedziała cicho.
- Ciii… Nie myśl o tym teraz.
- On się nie może dowiedzieć… Nie może… Ma zbyt wiele na głowie, nie może o tym wiedzieć. Proszę mi obiecać, że mu pani nie powie….- zaczęła panikować blondynka. Kobieta westchnęła głośno, bo nie chciała okłamywać syna. 
- Obiecuję. Obiecuję, że nic nie powiem Draco.

***

Nie spała. Nie była w stanie. Leżała wpatrując się w sufit i czując jak emocje rozrywają ją na strzępy. Martwiła się o Draco, który nadal nie wrócił, wróciły za to bolesne wspomnienia z przeszłości. Gdzieś nad ranem usłyszała jak drzwi wejściowe się otwierają. Wpatrywała się w okno, zasłonięte przez ciemne rolety. Poczuła jak ktoś siada tuż za nią. Spojrzała na blondyna, który twarz miał ukrytą w dłoniach.
- Myślałam, że odszedłeś. Zrozumiałabym…
- Po tym wszystkim, myślisz że jestem w stanie odejść? Rozmawiałem z matką…- powiedział cicho. On też miał kiepską noc.
- Draco ja…
- Dlaczego mi nie powiedziałaś?
- To była przeszłość. Nic nie można było zrobić. Stało się i nic nie było w stanie tego naprawić. Myślałam o wymazaniu tych wspomnień. Nadal się nad tym zastanawiam… Ale nagle one przestały się tak bardzo liczyć. Zamknęłam je w jakiejś szufladzie i nie wyłaziły z niej do dzisiaj…- szepnęła.
- Powinnaś mi była powiedzieć.
- Wiem, przepraszam. Tak bardzo cię przepraszam… Bałam się, że już nigdy na mnie nie spojrzysz, że przestanie ci zależeć, że będziesz się mną brzydził. Na Merlina, zabiłam własne dziecko!
- Aurora… Nie zadręczaj się, nie oceniam i nie piętnuje tego. Byłaś nastolatką, która została bardzo skrzywdzona, przez jednego z najgorszych ludzi jakich miałem nieprzyjemność poznać w swoim życiu. I wierz mi, ale nie odepchnąłbym cię tylko dlatego, że nie miałaś wpływu na to, co zrobili ci inni. Nic nie byłoby w stanie zmienić tego co czuję. Ale pomógłbym ci się z tym uporać, zmiażdżyłbym gnoja na twoich oczach. 
- Zabiłeś go jakby nie patrzeć…
- Powinienem mu zafundować powolną i bolesną śmierć, za to co ci zrobił.
- Musimy być od nich lepsi.
Położyła się do niego tyłem i znowu utkwiła wzrok w oknie.
- Boję się, że już nigdy nie będę w stanie…
- Nie myśl o tym teraz…- powiedział kładąc się obok niej i obejmując czule.- Mamy 22 lata i mnóstwo czasu na to, żeby się zastanowić nad tym. Na razie chcę cię mieć tylko dla siebie…- zaśmiał się całując ją w ucho.
- Egoista.
- Nie będę za to przepraszał. Bo najchętniej zamknąłbym cię w klatce...
Uderzyła go z całej siły w ramię.
- Za tydzień mam testy.- powiedział kładąc głowę na jej piersi.
- Jakie testy?- zmarszczyła brwi nie rozumiejąc o czym mówi. 
- Na aurora.
- Dlaczego nic mi nie powiedziałeś?!- krzyknęła uderzając go po raz kolejny.
- Nie ekscytuj się tak, Blackstone. Mogę nie zdać.
- Zdasz, a wtedy będziemy razem pracować!
- I będziemy spędzać ze sobą za dużo czasu. Zacznę cię drażnić…
- Już to robisz. Zastanawiałam się kiedyś… jakby to było, gdybym jednak poszła do Hogwartu…
- Trafiłabyś do Slytherinu.
- Jesteś tego taki pewny?- zaśmiała się głośno.
- Tak. Po pierwsze, wszystkie dzieci Śmierciożerców tam trafiają. Po drugie wyglądałabyś obłędnie w zielonym. Jesteś ambitna, sprytna, przebiegła i zaradna. Idealnie byś się dopasowała.
- Wyglądałabym obłędnie w zielonym?
- Tylko to usłyszałaś z mojej wypowiedzi?
Wzruszyła ramionami i odgarnęła niesforne kosmyki włosów z jego czoła. Żadne z nich nie zdawało sobie jednak sprawy z tego, że po raz pierwszy spotkali się na jednym ze szkolnych korytarzy.

***

Blondwłosy uczeń szedł po korytarzu, zatopiony we własnych myślach. Ataki w szkole się nasilały, a on zamiast żałować poszkodowanych, uśmiechał się drwiąco, wiedząc że to nic nie warte szlamy. Skręcił w jeden z bocznych korytarzy i zatrzymał się gwałtownie i przywarł do ściany wpatrując się w szczupłą postać na jego końcu. Blondwłosa dziewczynka wpatrywała się w okno z lekkim uśmiechem. Była śliczna. Wielkie niebieskie oczy, włosy w kolorze przypominający ten jego. I ten błogi uśmiech. Nigdy wcześniej jej nie widział. Tak jakby nie uczyła się razem z nimi, ale jednak była tu. Usłyszał hałas gdzieś z oddali i zobaczył jak przerażona kieruje swój wzrok w jego kierunku. Popatrzyła na niego zdezorientowana i przyłożyła palec wskazujący do ust, dając mu do zrozumienia, że ma być cicho i tanecznym krokiem uciekła.

***

Nie przepadała za tym miejscem, szczególnie kiedy przychodziła noc i dziwne stworzenia dawały o sobie znać. Sam dwór był miejscem przerażającym, pełnym niebezpiecznych ludzi. Stała pod jednym z większych drzew, na wzgórzu, z którego roztaczał się widok na hrabstwo. Słyszała wycie wilkołaka gdzieś w głębi lasu. Nienawidziła wilkołaków. Bała się ich, bo jak była mała jeden ją zaatakował. Zadrżała, ale nie ruszyła się z miejsca. Wolała od czas do czasu unikać zebrań Śmierciożerców i w chwilach gdy Czrany Pan pojawiał się w rezydencji, wychodziła. Nagle poczuła ciepły oddech na odsłoniętej szyi, głośny oddech przy uchu i ciche warknięcie. Podskoczyła wystraszona i odwróciła się w stronę napastnika.
- Ty padalcu!- krzyknęła uderzając go otwartą dłonią w twarz. Zaśmiał się głośno trzymając dłoń na policzku.- To nie jest śmieszne! Zwierzę z ciebie, wiesz o tym?!
- Najgroźniejsze jakie spotkałaś…- warknął i oparł dłoń o drzewo, do którego była przyciśnięta. Jej oddech był nadal przyspieszony. Odepchnęła go, ale on powrócił do tej samej pozycji.
- Jesteś strasznym dupkiem!
- Powtarzasz mi to codziennie, skarbie. Zdziwiłbym się, gdybyś mnie tak nie nazwała.
Wpatrywała się w niego intensywnie.
- Aż tak ci się podobam? Wiem, że jestem boski…
Wybuchnęła głośnym śmiechem.
- I zbyt pewny siebie, a do tego arogancki, Malfoy…- powiedziała z nieukrywanym rozbawieniem.
- Szybko przeszła ci złość.
- Nadal jestem zła. Po prostu jesteś śmieszny, myśląc że taki z ciebie ideał.
- A to nie prawda? No… Nie wstydzić się…- powiedział nachylając się nad nią, łapiąc jej nogę na wysokości uda i oplatając ją sobie wokół bioder. Z ich ust wydobywała się mgiełka pary, która łączyła się w jedną i ulatywała gdzieś ponad ich głowy. Byli blisko, ich ciała były gorące pomimo panującego chłodu, a oczy wpatrywały się w siebie intensywnie.
- Czemu tu przylazłeś?- szepnęła łącząc ich usta, ale nie całując go.
- Bywa tu niebezpiecznie.
- Martwisz się o mnie?
- Nie, raczej chciałem być tym, który to zagrożenie dla ciebie stworzy.- zawarczał znowu i namiętnie ją pocałował.

***

- Co ty tyle robisz w tej kuchni?!- krzyknął Draco z piętra i już miał zejść na dół, ale niewidzialna bariera mu na to nie pozwoliła.
- Ani mi się waż!- odkrzyknęła oblizując czekoladę z palców. 
- Pospiesz się!
- A co?! Nudzi ci się, Malfoy?
- A żebyś wiedziała! I jestem głodny! 
- Spokojnie tygrysie! Już kończę!- odkrzyknęła unosząc tacę i ruszając na piętro.- Zmiataj do sypialni!- warknęła będąc już przy schodach.
Weszła do sypialni, zastając go siedzącego na łóżku i oczekującego na jej przyjście.
- Chcesz mnie utuczyć?- spytał kiedy postawiła między nimi tacę pełną różnych słodyczy.- I od kiedy pieczesz?!
- Spędziłam ostatnio dużo czasu sama. Musiałam się czymś zająć.- uśmiechnęła się siadając po turecku.- A utuczyć cię nie utuczę. Spalisz wszystkie kalorie.
Włożyła sobie do ust kawałek ciasta czekoladowego, polanego dodatkowo warstwą czekolady. Przymknęła oczy delektując się smakiem, gdy nagle poczuła czuły pocałunek. 
- Nie umiesz jeść.- zaśmiał się cicho na co umazała go płynną czekoladą po twarzy.- Żartujesz sobie ze mnie?!- krzyknął odsuwając się od niej. Zrobiła minę niewiniątka i wzruszyła ramionami. Przesunął ręką po twarzy i przeniósł słodki krem od czoła aż po jej szyję.- A potem to z ciebie zliżę.
Zaśmiała się głośno podając mu kawałek ciasta.
- No spróbuj! I zobaczysz, że nie da się tego elegancko zjeść, panie arystokrato. Mogę ci przynieść widelczyk, ale uważam, że taki sposób jedzenia jest dużo lepszy. Czasem trzeba się pobrudzić, panie Porządnicki.
- Przezywasz mnie…- powiedział gryząc kawałek ciasta.- Teraz z całą pewnością zamknę cię w mieszkaniu. Będziesz piec. Nago.
- Seksista!- krzyknęła kiedy przygwoździł ją do materaca, całując namiętnie, przy okazji zlizując czekoladę z jej twarzy. Zaśmiała się głośno.
- Od kiedy jesteś taką feministką?
- Od zawsze!- przycisnęła go do siebie po czym zrzuciła na bok łóżka.- Mogłabym do tego przywyknąć.
- Lepiej przywyknij. Tak teraz to wszystko będzie wyglądać.
- Ale nie będziesz miękki? I nie będzie nudno?
- Ja? Miękki? Nudno?- warknął nachylając się nad nią i gryząc w ucho.- Nigdy…
- Świetnie…- uśmiechnęła się kusicielsko.
- Ale dzisiaj nie musimy się tym przejmować.
- Nie…
- Świetnie…
- Fantastycznie…
W tym własnie momencie dostali to na co tak długo pracowali.

Normalność.





Następny rozdział: 14.01.2016, godzina: 18:00
Rozdział 31 - 'Fading In, Fading Out'



4 komentarze:

  1. Kyaaaaaaaaaaaaaa *-*
    Jaram się <3
    Taka normalna Draurora *o*
    Genialne, cudowne, fantastyczne :3
    Pozdrawiam i ślę musli(gdyż zostaję fit! Pytanie na jak długo ;-;) :*

    Su♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh... Nazwa dla tej pary bardzo mi się podoba :D nigdy się nad tym nie zastanawiałam :D
      Cieszę się, że rozdział Ci się podobał :)
      Pozdrawiam :) :*

      Usuń
  2. Rozdziały czytam, kocham i uwielbiam. Piszesz naprawdę pięknie. Cieszę się, że Draco zrozumiał Aurorę no i mam nadzieję też, iż naprawią tą sytuację ( hihi). Pozdrawiam gorąco i ciekam z niecierpliwością, a oprócz tego... Chciałam powiedzieć, że zostałaś nominowana do Liebster Blog Award na moim blogu! Zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za miłe słowa :) Bardzo się cieszę, że Ci się podoba.
      Co do nominacji, bardzo dziękuję, jest mi niezmiernie miło za to wyróżnienie! Jednak nie biorę udziału w tego typu rzeczach, jak już pisałam na Twoim blogu.
      Pozdrawiam cieplutko :) :*

      Usuń