czwartek, 4 lutego 2016

Rozdział 37 - 'I Saw Everything'



- Draco!- powiedziała Narcyza wpuszczając go do nowego domu. Kilka miesięcy temu jego rodzice kupili elegancki dom szeregowy w dzielnicy Royal Borough of Kensington And Chelsea, co kompletnie go nie zdziwiło. Bo jak jego arystokratyczny rodzice mogli żyć w miejscu innym, niż najbogatsza dzielnica Londynu? Dom był wysoki na niemal trzy pietra i pomimo swojego charakteru, bardzo przestronny. Za nim ciągnął się wąski, ale długi ogród, w którym jego matka miała pełno roślin, o które lubiła dbać w wolnych chwilach.- Nie spodziewałabym się, że wpadniesz o tak późnej porze!
- Tak… Wybacz mamo, nie chciałem przeszkadzać.- odparł skruszony, gdy w okolicach godziny 19 zasiedli w jej kuchni.
- Upiekłam ciasto!- powiedziała z uśmiechem i postawiła przed nim talerz z ciastem czekoladowym z truskawkami, oraz kubek z ciepłą herbatą. Jak za dawnych czasów, kiedy był smarkaczem. Zawsze chciał, żeby jego matka mogła wieść normalne życie, mieć pracę, gotować, zajmować się ogrodem i być jak każda normalna kobieta. A nie przejmować się i cały czas zamartwiać o syna i męża.- A teraz mów. Co takiego się wydarzyło?
- Skąd wiesz, że coś się wydarzyło?- spytał wpatrując się z parę unoszącą nad kubkiem.
- Bo normalnie w takie dni jak ten, wracasz do domu i spędzasz czas z Aurorą. A dzisiaj siedzisz tutaj i masz zbolałą minę. Jestem twoją matką, Draco i wiem kiedy coś cię trapi.
- Wszystko jest w porządku… 
- Nie okłamuj matki!- pogroziła mu palcem.
- Oj no pokłóciliśmy się i kazała mi spać na kanapie.
- Oh… Co przeskrobałeś?
- Czemu zakładasz, że to moja wina, a nie jej widzi mi się?!
Przekrzywiła głowę i spojrzała na niego wymownie.
- Przyjechała jej siostra. Nie znała jej, ale zaproponowała, żeby się zatrzymała u nas na kilka dni, a nie mieszkała w hotelu. Poznałem ją. Ładna dziewczyna… Zresztą, znasz Gabrielle, znasz Aurorę, czy ktokolwiek z nimi spokrewniony mógłby być nie atrakcyjny? Rozmawialiśmy, długo, a Aurora się obraziła. Poszła do sypialni, zamknęła się tam, a jak wróciłem to na mnie zaczęła krzyczeć, że robię do tamtej maślane oczy! Nie robiłem. Miła dziewczyna, miała trochę pytań na temat Ministerstwa i w ogóle, to miałem ją olać?
- A ile czasu minęło od wyjścia Aurory a tego jak się zorientowałeś, że jej nie ma?
- Nie… wiem…- odpowiedział niepewnie.
- Draco, ona bardzo wiele przeszła, szczególnie teraz, czuje się niepewna i zagubiona. Pewnie jak patrzy na siebie w lustrze to zamiast dawnej siebie widzi mało atrakcyjną kobietę. Zrozum, że wyjątkowo potrzebuje teraz wsparcia. Wiem, że nie czujesz się winny i być może nieco wyolbrzymiła problem, ale straciła pewność siebie i musi ją odbudować na nowo. 
- Nie musiała jej brać do nas. Zresztą, dzień wcześniej gdy leżała niemal naga na łóżku to jakoś niespecjalnie przypominała mało pewną siebie.
- Nie zwalaj na nią winy. Ta jej siostra, mówisz, ze jest ładna? To Aurora się do niej porównuje i robi sobie wyrzuty.
- Skąd ty to wiesz?!- wyrzucił ręce do góry, na co jego matka się zaśmiała.
- Jestem kobietą. Musisz być odporny na tą…
- Camille.
- Ona też jest Ćwierć Wilą. O ile Aurora przestała stosować na tobie swoje triki, to jej siostra nie. Jeśli wpadłeś jej w oko, to lepiej trzymaj ją nieco na dystans. Tego typu kobietąom trudno odmówić. A wyobrażam sobie jakiej furii dostanie Aurora jeśli cokolwiek się wydarzy.
- Cóż… Porównałbym to do wybuchu bomby atomowej o międzynarodowej sile rażenia.
Kobieta zaśmiała patrząc się na swojego dorosłego syna i nie mogąc uwierzyć, że tak bardzo się zmienił. Teraz jedyne co mogła zrobić, to służyć dobrą radą, ale to on musiał podejmować wszystkie decyzje, nawet jeśli oznaczało to, że popełni błędy. Stała się jedynie obserwatorem tego, jak on układa sobie życie.
- Mogę zostać?- spytał patrząc jej prosto w oczy.
- Ależ oczywiście! Nasz dom, jest zawsze twoim domem, Draco.

***

Kiedy następnego ranka przekroczyła próg Biura Aurorów czuła się o niebo lepiej. Cała noc przemyśleń i puste łóżko zdecydowanie dało jej w kość i chociaż, nie miała zamiaru od tak godzić się z Malfoy’em, to jej poczucie własnej wartości wzrosło. Szczególnie rano, kiedy doprowadziła się do porządku i stwierdziła, że jednak jest piękna i żadna lafirynda nie doprowadzi jej do spadku poczucia własnej wartości. Kiedy spojrzała na biuro Malfoy’a, do którego drzwi były otwarte, aż ją krew zalała, gdy zobaczyła swoją siostrę, siedzącą na jego biurku i śmiejącą się z nie wiadomo czego. Wściekła blondynka weszła do biura swojego szefa i zatrzasnęła drzwi.
- Mała, podstępna żmija…- warknęła pod nosem.
- Słucham?!- oburzył się Gregory odrywając wzrok od dokumentów.
- Nie ty.
- Aurora, wszystko w porządku?
- Nie. Ale wracam do pracy, więc się oderwę.
Spojrzał na nią pytającym spojrzeniem. Miała na sobie skórzane, dopasowane spodnie, obcisły, czarny top, a na to dopasowaną, czarną narzutkę. Wyglądała oszałamiająco, kiedy z lekko pofalowanymi włosami i ciemnym makijażem siadła przed nim i utkwiła w nim swoje niebieskie oczy.
- No co?- warknęła.
- Wyglądasz pięknie, tyle.- odparł i odłożył papiery na bok.
- Dziękuję. Wyjątkowo się starałam.
- Aurora, co się dzieje?
- Domyślam się, że już poznałeś moją siostrę, Camille.
- No, miła dziewczyna. Niezłe zdolności.
- Oh ty też?
- Co ja też?
- Przystawia się od Draco od momentu kiedy go poznała! Doprowadza mnie to do szału.
- Jest dla niej miły, A.
- Young, przysięgam, wy faceci jesteście tak durni, że aż mnie boli wasza głupota. To Ćwierć Wila!
- No i… ty też nią jesteś, a jakoś nie uwiodłaś mnie, bez urazy.
- Na Merlina, znajdź mózg! Gdybym chciała, Gregory, to byś teraz nie miał żony. 
- Słucham?!
- Nigdy nie chciałam cię uwieść!- niemal krzyknęła, dziękując za wyciszenie wszystkich pomieszczeń w Ministerstwie.
- Czemu? Nie jestem wystarczająco atrakcyjny?!- uśmiechnął się łobuzersko.
- Od około 16 roku życia, kocham tylko jednego faceta. Nie w głowie mi uwodzenie innych, ale wiem jak to się robi, pajacu. Wiem, jak działają Wile. Moja babka, mogła zabić, matka bez problemu na pstryknięcie palcami owinąć sobie wokół palca każdego. Nam pozostała zdolność do bardzo szybkiego i skutecznego uwodzenia. Jesteśmy jak lep na muchy. I nie mów mi, że ci się nie podobam bo nie uwierzę. Oczywiście, kochasz Anabelle i nigdy nie wyszliśmy poza sferę przyjaźni i naprawdę tego nie chcę, ale przyznaj, co poczułeś jak weszłam tutaj?
- Zmroziło mnie.
- Ano właśnie. My, Wile tak mamy. Po prostu każdy na nas leci, ale… zakochują się w nas tylko ci których naprawdę uwiedziemy. I tak, to prawdziwe uczucie. Nie mamimy nikogo…- odetchnęła głośno.
- Uwiodłaś Malfoy’a?- uniósł zabawnie brwi.
- Tylko to wyniosłeś z mojej wypowiedzi?- spytała zrezygnowana.- Trochę… Na początku. A potem samo poszło. Nie lubię tego używać to… no sama nie wiem. Wystarczy mi fakt, że wiem jak działam na facetów.
- Aurora… Przysięgam wasza dwójka jest tak popieprzona, że ja nie nadążam.
- Ja też…- skrzywiła się i zatopiła w fotelu.

***

Do domu wrócił nieco wcześniej niż przewidywał. Wprawdzie większość aurorów nadal siedziała w biurze, albo byli w terenie, jednak jemu pozostało spisanie raportu z ostatniej sprawy i mógł skończyć pracę. Westchnął głośno orientując się, że mieszkanie jest puste. Noc spędzona w domu rodziców była dla niego bardziej uciążliwa, niż kolejne starcie z Aurorą. Zupełnie nie rozumiał jej irracjonalnego zachowania, godnego rozpieszczonej księżniczki. W końcu jej siostra była naprawdę sympatyczną i miłą osobą, która wyjątkowo interesowała się nowym otoczeniem. Rozsiadł się na kanapie ze szklanką Ognistej i czekał. Wiedział, że kolejna kłótnia wisi w powietrzu, ale przecież nie mógł tak po prostu odpuścić. Nie po tym wszystkim. Jednak ku jego zaskoczeniu pierwsza nie wróciła Aurora, a jej siostra. Blondynka uśmiechnęła się do niego uwodzicielsko i zamknęła za sobą drzwi.
- Myślałem, że to Aurora wróci wcześniej.- powiedział odwracając od niej wzrok.
- Oh, pewnie jeszcze długo nie wróci. Widziałam jak pracowała nad czymś, z jednym z aurorów.- odparła siadając obok niego.- Nie było cię tutaj rano.
- Byłem u rodziców.
- Pokłóciliście się?
- Trochę. Ale to nieważne.
- Ważne. Cokolwiek by się nie stało, uważam że moja siostra nie powinna robić ci awantur. Przecież nic się nie stało, żeby miała powód, prawda?- nachyliła się nad nim.- A już na pewno nie wyrzucać cię z domu.
- Technicznie wyrzuciła mnie tylko z sypialni.
- Ja bym tego nie zrobiła. Pójdę się ogarnąć…- powiedziała cicho i podniosła się z miejsca. Ruszyła na piętro, żeby wziąć prysznic, a on nie mógł zrozumieć, jak znalazła sie tak blisko niego, a on nie zareagował. Z rozmyślań wyrwały go kroki na schodach. Camille stanęła za nim i położyła dłonie na jego ramionach.- Strasznie jesteś spięty.
- Zmęczenie…
Nachyliła się nad nim, poczuł jej oddech na szyi. Odwrócił się w jej kierunku i zauważył, że ma na sobie jedynie czerwoną, koronkową bieliznę. Wpatrywał się w jej oczy jak zahipnotyzowany.
- Powinieneś się rozluźnić.
Obeszła kanapę i usiadła mu na kolanach. Nie odepchnął jej. Dlaczego on jej nie odepchnął? Nachyliła się nad nim i złączyła ich usta w namiętnym pocałunku. Wtedy dopiero ją od siebie odsunął. Bez słowa wstał, zrzucając ją na sofę i zniknął na piętrze. Po chwili usłyszał zamykanie głównych drzwi. Uświadomił sobie, że kilka sekund, a Aurora zobaczyłaby to co się wydarzyło.
Nie widział tylko, że kiedy ich usta się złączyły, ona już stała w środku mieszkania.

***

Siedziała na wysokim krzesełku i wpatrywała się w swoich przyjaciół. Zabini, Harry i Draco rozmawiali z ożywieniem z Camille, a Hermiona ona i Emily wpatrywały się w nich z zaskoczeniem.
- Świetnie, zupełnie nie zwracają na nas uwagi.- jęknęła Hermiona, kiedy wszystkie trzy siedziały przy kuchennej wyspie, sącząc wino.
- Witam w moim świecie, i jak ja mam wywalić swoją własną siostrę za drzwi?- jęknęła Aurora i dopiła wino. 
- Ale się wkopałaś…- powiedziała Emily i oparła się o blat.
- Wypieprz Malfoy’a.
- I tak razem pracują.
- Ta dziewczyna to jakiś koszmar…- warknęła Hermiona.- Hej, czemu ty nie wykorzystujesz swoich wilowych wdzięków?
Aurora spojrzała na dziewczynę niepewnie.
- Nie chcę wykorzystywać na nim jakiś tanich sztuczek. Kilka lat temu mogłam go uwieść, żeby zwrócił na mnie uwagę. Ale teraz… Poza tym, dziwnym trafem nie jest to tak silne co jej wdzięczenie się. Nie działam na niego tak jak ona…- warknęła obserwując jak blondyn wybucha śmiechem.- Dziwka… Wczoraj go pocałowała! 
- NIE?!
- Tak. Odepchnął ją, na jego szczęście, ale myślą, że nie wiem. Stałam wtedy w przedpokoju...
- Dobra! Panie, zarządzam, że jutro wychodzimy razem na miasto. Babski wieczór.- powiedziała Emily patrząc na nie wyczekująco.
- Ok.- odparła niemal natychmiast Hermiona.Aurora zawahała się nieco.
- Powiem chłopakom, żeby go zabrali z domu. Bez niej.- kiwnęła w kierunku salonu.
- No dobra… Niech wam będzie, babski wieczór.





Następny rozdział: 08.02.2016, godzina: 18:00
Rozdział 38 - 'Give Me Love' [18+]



2 komentarze:

  1. Wybacz skarbie przekleństwa, no ale muszę...
    CO ZA CHUJ! JA PIEPRZĘ! DRACON OGARNIJ DUPĘ DO KURWY :-:'
    Naaah... Moje sad emocje + taki rozdział = wkurw po całości :<
    Kiedy w szkole jest dyskoteka. I twoja "siostra" jest chora. A twój "przyjaciel" stwierdza, że nie idzie. Ok. Leżysz wieczorem w łóżeczku, pijesz kawusię. Dostajesz snapa od "przyjaciela". Jednak poszedł. Kolejne snapy od znajomych z klasy. Zajebista impreza. A ty siedzisz sama w pokoju i wyzywasz na postać z książki. Kurwa.

    Pozdrawiam cieplutko :*

    Su♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On się kiedyś ogarnie! :) W sumie to nawet całkiem niedługo ;)
      a co do wieczoru...
      doskonale znam to z autopsji (i to dosłownie!). Emocje przeminęły, potem coraz mniej mi się chciało chodzić na takie imprezy i nauczyłam się organizować sobie czas, kiedy nikogo wokół nie ma :) A teraz... wolę spokojne spotkania na których mogę rozmawiać... A wieczorami piszę, piszę, czytam, słucham, znowu piszę, może coś oglądnę, i znowu piszę... Taka chyba moja dziwna natura :D
      Ale co chciałam napisać to, że naprawdę nie warto długo się smucić i przejmować czymś takim, a znaleźć pozytywy tej sytuacji (wieczór z kocykiem, kawą i czytaniem?! jaki relaks!). Wtedy człowiek i czuje się lepiej i uczy się dostrzegać małe rzeczy :) Wiem, że to się wydaje trudne, albo bezsensowne, ale z perspektywy czasu zaczyna się to doceniać :) A w końcu... Imprez i spotkań z przyjaciółmi jeszcze dużo będzie w życiu!
      Oh, ależ się rozpisałam!
      Pozdrawiam! :) :*

      Usuń